Wrzesień jest wyjątkowy dla wszystkich, którzy interesują się językami obcymi. Właśnie w tym miesiącu, dokładnie 26., co roku już od 14 lat obchodzimy Europejski Dzień Języków. Na oficjalnej stronie tego wydarzenia znajdziesz informacje na temat imprez jakie odbywają się z tej okazji w wielu miastach w Polsce i w Europie. Do właściwego święta zostało wprawdzie jeszcze 19 dni, ale Blogerzy kulturowo-językowi postanowili zacząć fetować już od początku września. Dodatkowo, rozszerzyliśmy akcję o języki z całego świata a akcję nazwaliśmy Miesiąc Języków. Na naszym grupowym blogu znajdziesz wszystkie szczegóły i plan wpisów na cały wrzesień. Zapraszam również na fanpejdża– żaden wpis Cię wtedy nie ominie!
Jeśli zapoznałaś się przed chwilą z rozkładem wpisów to wiesz, że na dziś przewidziany jest francuski i jego związki z pozostałymi językami. Zastanawiasz się pewnie o czym ja mogłabym napisać na blogu o języku francuskim. Skoro tytuł wpisu to „Moja francuska historia” to raczej już się domyślasz tematu. Zapraszam zatem do przeczytania o tym, jak zaczęła się moja miłość do języka Moliera i jakie były moje z nim przygody.
W szkole podstawowej rzutem na taśmę załapałam się na 8 klas – jestem ostatnim rocznikiem, który nie chodził do gimnazjum. Tym samym obowiązywał nas tylko jeden język obcy. W moim przypadku był to język angielski. Uczyłam się go pilnie od 3 klasy. Najpierw w ramach kółka dla chętnych (pamiętam kolorowe dyplomy jakie dostawaliśmy za uczestnictwo) a później już regularnie na lekcjach. W mojej pamięci zachowała się sala językowa z ławkami ustawionymi dookoła a nie w rzędach. Z tego co pamiętam to miałam same piątki z tego przedmiotu ale czułam, że to nie jest to, czego mi trzeba.
Z tego, co mi gdzieś tam świta, składając dokumenty do liceum musieliśmy wybrać profil klasy. Do wyboru był matematyczno-fizyczny, humanistyczny, biologiczny, sportowy i ogólny. W zależności od profilu mogliśmy uczyć się języka francuskiego, niemieckiego lub rosyjskiego jako drugiego, obowiązkowego języka obcego. Na tamtym etapie nie miałam sprecyzowanych dokładnie planów życiowych. Pokaż mi 15-latka, który takowe ma. Wiedziałam jednak, że nie chcę mieć do czynienia ani z niemieckim ani z rosyjskim. Ten pierwszy nigdy mi się nie podobał ze względu na swoje brzmienie a ten drugi przerażał odmiennym alfabetem. Tym samym, drogą eliminacji padło na francuski i profil biologiczny.
Pierwsza lekcja francuskiego była całkiem fajna 😉 język jest melodyjny i przyjemnie się słuchało nauczycielki. Wprawdzie później dużo od nas wymagała, ale to właśnie ją najmilej wspominam z całego grona nauczycielskiego. Tym bardziej, że to własnie ona zaraziła mnie pasją do francuskiego. Dosyć naturalnym dla mnie wyborem były studia na filologii romańskiej na pobliskim Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej. Chociaż pamiętam moment kiedy Madame M. odradzała nam ten kierunek. Była chwila, że i ja żałowałam tego wyboru 😉
Na studiach od samego początku zostaliśmy zanurzeni we francuskim – większość przedmiotów wykładana była w tym języku. Odmianą były lektoraty z włoskiego i łaciny oraz kilka przedmiotów z blogu pedagogicznego. Nie zawsze było wesoło. Często zarywałam noce żeby przygotować się do egzaminu czy zaliczenia a i tak wynik mnie nie satysfakcjonował. W pięcioletniej przygodzie z romanistyką zdarzył mi się też jeden wpis warunkowy – musiałam powtarzać gramatykę opisową z młodszymi kolegami. A właściwie to koleżankami, bo zdecydowanie filologie są opanowane przez płeć piękną 😉
Nie myśl, że moja przygoda z francuskim zakończyła się wraz z romanistyką. Wręcz przeciwnie, mogę powiedzieć, że wtedy zaczęła się rozkręcać. Zrobiłam jeszcze studia podyplomowe na IPSKT w Warszawie i zaczęłam pracę w gimnazjum. Ciągle się uczę i mogę stwierdzić, że języki obce rozwijają się i ewoluują w takim tempie, że będę się uczyć francuskiego do końca życia i wciąż będę miała wrażenie, że nic nie umiem 😉
A jaka jest Twoja historia? Z chęcią przeczytam skąd u Ciebie wzięło się zamiłowanie do języka francuskiego lub innego, którego się uczysz. Disqus jest do Twojej dyspozycji!
Zajrzyj też do naszych patronów medialnych i na pozostałe blogi biorące udział w akcji. Tym razem powstało w sumie 16 wpisów o języku francuskim z punktu widzenia innych języków. A kolejne artykuły już w czwartek. Również u mnie – zapraszam!
Angielski punkt widzenia
Angielski C2– French czyli trochę o tym co ma piernik do wiatraka
Angielski dla każdego – Angielski vs. francuski
Specyfika języka – Francuski od kuchni
Chiński punkt widzenia
Biały Mały Tajfun – Francuska „koncesja”
Francuski punkt widzenia
Love for France – Alzacki w pigułce czyli podstawowe słówka dla laika
Francuskie i inne notatki Niki – Amerykanin w Paryżu, czy Amerykanin w Brukseli?
Français mon amour – Moja francuska historia
Madou en France – La playlist du Québec, czyli co mi w duszy gra
Hiszpański punkt widzenia
Hiszpański na luzie – Jak Hiszpanie żegnają się po francusku
Kirgiski punkt widzenia
O języku kirgiskim po polsku – Skrzynia przodków, czyli co robi Francuzka w kirgiskim filmie
Niemiecki punkt widzenia
Niemiecka Sofa – Czemu Niemcy śmieją się z Francuzów?
Językowy Precel – W poszukiwaniu niemieckich śladów we Francji
Rosyjski punkt widzenia
Rosyjskie Śniadanie – Miłość rosyjskiego do francuskiego
Szwedzki punkt widzenia
Szwecjoblog – Francuscy fałszywi przyjaciele
Włoski punkt widzenia
Wloskielove – Scusate il francesismo czyli francuski we włoskim
CiekawAOSTA – Valle d’Aoste i francuskie rozterki
29 odpowiedzi
Ciekawa ta historia ^^
Merci ! 😉
U mnie było bardzo podobnie 🙂 Klasa humanistyczna z wiodącym francuskim i studia na romanistyce wybrane w drodze eliminacji. Kiedyś myślałam, że to przypadek, teraz śmiem twierdzić, że przeznaczenie 😉
U mnie eliminacja nastąpiła na wcześniejszym etapie 😉
Ja to nawet nie raczkuje we francuskim, ale sie ”naradzam”. Ale tak lubie Francje i wszystko co z nia zwiazane, ze postanowilam sie nauczyc choc troche tego jezyka. Uwielbiam jego brzmienie i rozwazam nauke przez skype u naszej wspolnej znajomej blogerki. Skoro nauczylam sie sama Niemieckiego z przymusu, to z zamilowania musze choc sprobowac z francuskim. Bardzo chetnie czytam pare blogow, Twoj, Niki, Asi i jeszcze kilka, zeby troszke nasiaknac francuska mgielka.
Super, że chcesz się uczyć francuskiego! W razie czego zapraszam też do mnie 😉
W podstawówce był angielski, w liceum niemiecki i rosyjski, francuskiego zaczęłam uczyć się na studiach, ale poszło szybko, a włoskiego dopiero po studiach. Najmilej wspominam naukę francuskiego, może dlatego, że kojarzy mi się z wyjazdem na Erasmusa?
A gdzie byłaś z Erasmusa?
W Liège, w Belgii :-). Miałam jechać do Bordeaux, ale tam był tylko roczny, a ja koniecznie chciałam tylko na pół roku, więc pojechałam do Liège. Dwa tygodnie po przyjeździe wystosowałam podanie o przedłużenie na drugi semestr 😀 i zostaam rok.
O widzisz jak to nigdy nic nie wiadomo 🙂
Fajnie poznać takie życiowe historie!! Szczególnie mnie interesują, gdy już w miarę „znam” autorkę bloga :))
Moja historia jest zdecydowanie krótsza.. 😉 niecałe dwa lata temu, bez pracy, w Hiszpanii, ze świetnym hiszpańskim-ale co z tego, nie bardzo wiedziałam co robić z wolnym czasem. Zdecydowałam, że zacznę uczyć się francuskiego, aby w razie przenosin mojego chłopaka Hiszpana do pracy do Francji, nie zaczynać od zera i żeby nie „marnować czasu”. Okazało się to strzałem w dziesiątkę, podobnie jak wyszukanie różnych blogów o francuskim i założenie własnego 🙂 Dużo mi jeszcze brakuje, ale czuję się bardzo usatysfakcjonowana z moich postępów 🙂 (i też mam takie wrażenie, że im więcej się uczę, tym więcej pojawia się rzeczy, których nie wiem, nie umiem, itp :)))
To było bardzo sprytne posunięcie z tym francuskim 🙂
Piękna historia, miło się o Tobie czegoś nowego dowiedzieć 🙂
Moja przygoda z francuskim… długa, ale bezowocna. Tak jak Ty jestem z 85, zaczęłam się uczyć drugiego języka w liceum. Niestety, nasza nauczycielka chorowała, mieliśmy wiele zmian, w tym jedną szaloną panią, z którą zorganizowaliśmy nawet jakieś francuskie przedstawienie… Pamiętam że nikt nie rozumiał tego, co wygłaszał na scenie, czytaliśmy ze ściąg! 🙂
To właśnie moja nauczycielka od francuskiego energicznie odradzała mi studia filologiczne z językiem, o którym nie miałam pojęcia (hiszpańskim), ale jej nie posłuchałam! Miałam jeszcze lektorat z francuskiego na UJ, ale niestety, nigdy nie nauczyłam się tego języka na satysfakcjonującym mnie poziomie. Ale coś tam zostało, a znajomość hiszpańskiego pomaga w rozumieniu.
Ja takie przeboje miałam z nauczycielkami od polskiego. Ale przedstawienie „Teatrzyk Zielona Gęś” do tej pory wspominam i w końcu muszę się zebrać żeby zanieść kasetę video do zgrania na płytę bo całkiem się zniszczy..
Moja historia jest niestety bardzo kręta 😛 Jestem niewiele młodsza i mój rocznik był jednym z pierwszych w gimnazjum. Uczyłam się tam niemieckiego i angielskiego, miałam fantastyczną germanistkę i do liceum poszłam na profil językowy z rozszerzonym niemieckim zamiast na humana (który byłby dla mnie najlepszy), bo tam był francuski, a chciałam się uczyć niemieckiego. Ironia losu jest taka, że mieszkam we Francji, francuskiego zaczęłam się uczyć o wiele za późno, a z niemieckiego nic nie pamiętam, bo w pewnym momencie go olałam, żeby skupić się na angielskim. Poza nauczeniem się angielskiego wszystko poszło nie tak 😉 Swoją drogą, moja polonistka też mi odradzała studia polonistyczne i też nie posłuchałam. Mimo wszystko nie żałuję, chociaż teraz bym wybrała coś innego.
To i ja właśnie podobnie- gdybym teraz zaczynała studia to poszłabym na jakiś kierunek ekonomiczny związany np.z księgowością. A języka uczyłabym się na kursach lub sama 😉
Do nauki języków zachęcali mnie rodzice. Angielski zaczęłam na początku szkoły podstawowej, niemiecki w piątek klasie. Bardzo spodobał mi się pomysł znania wielu języków obcych i wymyśliłam sobie na początku gimnazjum francuski. Moi rodzice to herosi, bo wozili mnie na ten francuski dobre 40 km! Niestety pani była beznadziejną nauczycielką, robiłyśmy ćwiczenia z książki przy małej lampce. Potem były kursy i prywatne lekcje, ale jakoś zawsze odpadałam w okolicach poziomu A2 i kolejny kurs zaczynałam od początku. W zeszłym roku postanowiłam, że nie ma co się oszukiwać i spróbuję nauki po raz ostatni, jak nie wyjdzie, to nie będę już wracać do tego języka. Na razie wychodzi ;).
Rzeczywiście Twoi rodzice to bohaterzy! A nauczycielka musiała być straszna skoro masz z nią takie wspomnienia. Bardzo mnie cieszy ostatnie zdanie 😉
😀 A ja francuskiego uczyłam się w liceum i na świadectwie maturalnym mam piątkę, ale to bodaj tylko za ładną wymowę i za to, że pomagałam sobie łaciną 😉
Moja łacina to też ciekawa sprawa. W liceum byłam jedynym rocznikiem, który w klasie biologiczno-chemicznej nie miał lektoratu z tego języka. Do tej pory się zastanawiam czasem czy gdybym nauczyła się tego języka już na tym etapie edukacji to nauka w czasie studiów wraz byłaby taką męczarnią.
To ja tak z włoskim miałam na studiach, że bardzo pomagała znajomość francuskiego. Chociaż dodatkowo w niewielkim stopniu pomógł również dwutygodniowy pobyt we Włoszech u chrzestnej właśnie w wakacje przed rozpoczęciem studiów i nauki włoskiego 😉
Ja zaś byłam pierwszym rocznikiem, który na gimnazjum się załapał 😛
moją klasę podzielono do 3 innych, nowych klas i nawet nie dano nam wyboru – wszyscy uczyli się francuskiego jako drugiego języka. Przyznam, że bardzo odpowiadała mi ta opcja, bo dzięki temu mogłam uczestniczyć w wymianie. Niestety mój nauczyciel ani trochę nie był wymagający (w przeciwieństwie od pani od angielskiego), więc jakoś nie chciało mi się przykładać. W liceum jako kontynuację wybrałam francuski, ale dla połowy klasy był to znowu nowy język, więc przez kolejne 3 lata znów zbyt wiele się nie nauczyłam. Dopiero na studiach wizja egzaminu nieco wpłynęła na to, że coś tam się uczyłam. Ale i tak nie dużo i spędzając 10 miesięczne stypendium we Francji cały czas posługiwałam się tylko angielskim 😛 Ba, przez pierwsze 3 lata związku z moim Francuzem rozmawialiśmy wyłącznie w tym języku, dopiero w rok po przeprowadzce do Francji na stałe zaczęłam rozmawiać z innymi po francusku i nie uciekać się do angielskiego 😛
A jak się przedstawia stereotyp o Francuzach, którzy nie uczą się angielskiego, w przypadku tego Twojego osobistego?
Mój mówi bardzo dobrze po angielsku i nawet wymawia „h” 😀 ale to geek, który uczył się samodzielnie angielskiego od dziecka, by móc grać w różne gry 😉 no i robiąc doktorat z chemii obracał się w bardzo międzynarodowym środowisku, gdzie jednak królował angielski (tak też się poznaliśmy 🙂 ).
Naprawdę wymawia „h”?? Nagraj go bo nie uwierzę, że jakikolwiek Francuz potrafi opanować tę sztukę 😀 może przy okazji wpisu o języku polskim?