Pewien Burbon (nie mylić z alkoholem! Chodzi o Henryka IV, króla Nawarry i Francji) miał kiedyś stwierdzić, że Paryż wart jest mszy. Czy tak jest rzeczywiście? Jeśli jeszcze nie zdarzyło Ci się być w tym „mieście świateł”, możesz nie znać odpowiedzi na to pytanie. Moją wersję znajdziesz na końcu wpisu, w którym opowiem Ci o tym, co trzeba zobaczyć w Paryżu. Oczywiście będzie to moja subiektywna opinia i wcale nie musisz się ze mną zgadzać. Chętnie wtedy poznam Twoje zdanie- zostaw komentarz. A tymczasem zapraszam do lektury.
O Paryżu na blogu można było już poczytać we wpisach gościnnych Diany, Eli, Marty i Sylwi. Miasto jest również bohaterem książki Pauliny, o której pisałam w tym wpisie. Nawet na niedawno stworzonej przeze mnie liście 10 słów kojarzących mi się z Francją, nie mogło Paryża zabraknąć.
W tym artykule postaram się nie tylko zrelacjonować Ci mój majowy pobyt w stolicy Francji, ale także dać Ci praktyczne wskazówki dotyczące zwiedzania tego miasta.
Ale, ale…!
Jeszcze zanim w ogóle zabierzesz się za planowanie swojego wyjazdu, daj sobie chwilę na przemyślenie swoich wyobrażeń o tym mieście. Guillaume Musso w swojej najnowszej książce wspomina o „syndromie Paryża”. Wprawdzie dotyczy głównie Azjatów, ale słyszałam też od Polaków słowa pełne rozgoryczenia. O co chodzi? Musso pisze tak:
Co roku wielu japońskich i chińskich turystów trafia do szpitala i często kończy się to ich przyspieszonym powrotem do domu, z powodu problemów psychicznych, które dopadają osoby po raz pierwszy odwiedzające stolicę Francji. Ledwo wysiadali z samolotu, pojawiały się dziwne objawy – bredzili, załamywali się nerwowo, mieli halucynacje, urojenia… Z czasem psychiatrzy znaleźli wyjaśnienie tych symptomów. Zaburzenia miał wywoływać rozdźwięk między fantastyczną wizją Miasta Świateł a tym, czym Paryż był naprawdę. Turyści myśleli, że odkryją cudowny świat Amelii, ten z filmów i reklam, a lądowali w mieście trudnym i wrogim. Paryż z wyobraźni – miasto romantycznych kafejek, bukinistów znad Sekwany, Montmartre’u i Saint-Germain-des-Près – rozbijał się z hukiem o rzeczywistość: brudne ulice, kieszonkowców, brak bezpieczeństwa, zanieczyszczone powietrze, brzydotę wielkich osiedli, odrapane wagony metra i stare autobusy.
Oczywiście obrazki jak z filmów też są! Widać to nawet na moich zdjęciach ilustrujących ten wpis (chociaż wiem, że jeszcze daleko im do fotografii najlepszych artystów). Ale musisz pamiętać, że nie ma miast idealnych- każde ma swoje przywary.
Tyle wstępu chyba wystarczy, prawda? Przechodzimy do meritum!
Jak dostać się do Paryża?
Opcji jest sporo. Wszystko zależy tak naprawdę od Twoich preferencji oraz punktu, z którego startujesz. Do stolicy Francji można dotrzeć:
- samochodem – z Warszawy to ok. 1600 km, czyli przynajmniej 16 godzin jazdy, bez dłuższych przystanków;
- pociągiem – z Warszawy np. przez Poznań, Berlin i Frankfurt to również prawie 16 godzin, a jeśli wybierzesz inną opcję trasy, podróż ta może potrwać nawet ponad 20 godzin;
- samolotem.
W naszym przypadku tak naprawdę jedyną rozważaną opcją był przelot samolotem. Wprawdzie drogi w Polsce są coraz lepsze, ale nadal przejazd z Lubelszczyzny do Francji byłby zbyt męczący. Poza tym, mieliśmy też ograniczony czas, który mogliśmy przeznaczyć na pobyt we Francji, więc nie chcieliśmy go skracać kosztem podróży. Z tego samego powodu nie zdecydowaliśmy się na pociąg.
Aby z mojej miejscowości dostać się do Paryża samolotem najpierw i tak trzeba zresztą pokonać samochodem trochę ponad 160 km do lotniska w Warszawie. Niestety z Lublina, do którego mam zdecydowanie bliżej, nie ma bezpośrednich połączeń, a do stołecznego lotniska mam najbliżej.
Bezpośrednio z Warszawy do Paryża można polecieć trzema liniami: LOTem, AIR France oraz Ryanairem. W przypadku tego ostatniego przewoźnika trzeba się jednak liczyć z koniecznością wylotu z lotniska w Modlinie oraz lądowaniem w podparyskim Beauvais (co wiąże się ze zdecydowanie dłuższym transferem między lotniskiem a centrum miasta). LOT i AIR France latają z lotniska Chopina na Charles’a de Gaulle’a.
Jeśli nie przeszkadzają Ci przesiadki, albo wręcz chcesz przy okazji zwiedzić miasto, w którym tę przesiadkę zaliczysz, zerknij również na połączenia oferowane przez takie linie jak: Lufthansa, SWISS, SAS, Vueling, CSA, Alitalia, KLM, Air Baltic. Ale tu od razu zaznaczę, że z żadnej z nich nie korzystałam.
Gdzie spać w Paryżu?
Oczywiście najtańszą opcją będzie na pewno nocleg u rodziny. Niestety nie każdy ma to szczęście, że takową w Paryżu posiada 😉 Warto wtedy rozważyć możliwość, z której my skorzystaliśmy. Zdecydowaliśmy się bowiem na rejestrację w serwisie Airbnb.
Jeśli jakimś cudem jeszcze tego nie zrobiłaś, a chcesz spróbować czegoś innego niż standardowe hotele, warto założyć tam konto. Byłoby mi miło, gdybyś skorzystała z mojego linka polecającego– dzięki temu Ty zyskasz 23 euro na swoją podróż, a ja połowę tego na moje kolejne wojaże 😉
W serwisie są bardzo różnorodne oferty noclegów z całego świata. Wśród naszych wymagań wobec noclegu były:
- dobry stosunek jakości do ceny – celowaliśmy w oferty za maksymalnie 80 euro za dobę;
- dobre połączenie z centrum – chociaż tu akurat chodziło nam po prostu o niedużą odległość od stacji metra;
- pozytywne opinie w serwisie;
- dostępność w interesującym nas okresie.
Ostatecznie nasz wybór padł na nieduże studio w XVII dzielnicy. Właścicielem jest Nadji, który nie tylko wynajął nam swoje mieszkanie, ale również osobiście nas w nim przywitał. Oprowadził nas po okolicy- podpowiedział, gdzie warto zajść na śniadanie, gdzie skosztować prawdziwej francuskiej kuchni. Pokazał nam też pobliski park i targ. Chyba nigdy nie spotkaliśmy tak uczynnego i miłego właściciela miejsca, w którym nocowaliśmy!
Jeśli więc jedziesz do Paryża na kilka dni, sama, lub z partnerem, gorąco polecam studio Dream Tonic! Jeśli macie dzieci, teoretycznie jest możliwość spania z nim we trójkę w łóżku, ale raczej nie polecam tej opcji. Może być trochę ciasno.
Nie obyło się też bez wpadki związanej z rezerwacją noclegu. Lot mieliśmy wykupiony w pierwszej kolejności. Od razu po załatwieniu formalności wzięliśmy się za mieszkanie. Już wcześniej mieliśmy upatrzonych kilka ofert- pozostała weryfikacja które z miejsc jest nadal dostępne w wybranym terminie. Wylatywaliśmy z Warszawy 28 kwietnia, a mi się coś przestawiło i zarezerwowałam nocleg od 30. Zorientowałam się po około godzinie gdy wydrukowałam potwierdzenie. Nadji miał jeszcze tylko jedną noc dostępną, więc pierwszy nocleg zarezerwowaliśmy w pobliskim hotelu Ibis, za pośrednictwem portalu booking.com. Tu też warto się zarejestrować z mojego linka polecającego– 50 zł dla Ciebie, i drugie tyle dla mnie, piechotą nie chodzi 😉
Gdzie (i co) jeść w Paryżu?
Paryż, jak każda stolica i większe miasto, ma przebogatą ofertę gastronomiczną! Praktycznie na każdym rogu znajdziesz jakąś knajpkę, w której posilisz się na całkiem przyzwoitym poziomie. W trakcie naszego pobytu zajrzeliśmy do następujących miejsc (linki prowadzą do mapy Google):
Au bistrot Cardinet
Za przyzwoitą sałatkę i steka oraz wino (0,5 l) zapłaciliśmy niecałe 40 euro. Był to pierwszy wieczór po naszym przybyciu do Paryża i byliśmy zmęczeni po całym dniu podróży, więc nie szukaliśmy niczego wytwornego ani typowo paryskiego. Chcieliśmy po prostu coś zjeść 😉 Wybór całkiem zły nie był, chociaż z perspektywy całego pobytu ta kolacja była dosyć średnia.
Maison Damiani
Piekarnia z pysznymi „formules” śniadaniowymi! To tu czasem jedliśmy rano, w drodze do metra.
Perles de Sucre
Druga piekarnia, bliżej mieszkania, w którym mieszkaliśmy. Jedyny zarzut- słaba kawa. Ale to tu zostało zrobione poniższe zdjęcie:
Les Puces des Batignoles
Rewelacja! Bardzo klimatyczne miejsce polecone właśnie przez właściciela mieszkania. Jadają tu głównie lokalsi. Kilka ich dań możesz zobaczyć na ich fanpejdżu. Trochę drożej niż w tej pierwszej, bo za 2 dania, sałatę, wino, wodę i kawę zapłaciliśmy prawie 60 euro. Jedzenie smaczne, ale trzeba się nastawić na dosyć duży harmider. Były momenty, kiedy trudno było zrozumieć rozmówcę siedzącego naprzeciwko.
Le Café des Musées
Koniecznie tu zajrzyj! Byliśmy bardzo zmotywowani, żeby tu dotrzeć, bo wyczytaliśmy, że to właśnie tu podają najlepsze boeuf bourguignon w Paryżu. Mimo lejącego deszczu przemierzaliśmy pieszo (a spędziliśmy całe przedpołudnie w Luwrze!) uliczki w poszukiwaniu upatrzonego miejsca. I było warto! Wołowina była naprawdę nieziemska! Oprócz niej jedliśmy również przystawki: terrine de cochon z pysznym pieczywem i kremową zupę velouté parmentier; oraz poulet fermier w sosie pieczarkowym. Udało się też zmieścić jeszcze desery: crumble aux pommes i gâteau au chocolat. Razem z winem rachunek był niższy niż 70 euro. Zdecydowanie gorąco polecam! My na pewno tam wrócimy przy następnej okazji!
Au chien qui fume
Tutaj trafiliśmy w sumie przez przypadek. Okazało się, że restauracja, do której chcieliśmy pójść, jest tego dnia zamknięta (Joséphine Chez Dumonet). Przystawki: foie gras i zupa cebulowa oraz udko z kaczki jako danie główne warte polecenia. Natomiast nie zamawiaj sałatki Eiffel jeśli nie jesteś fanką dań z dużą ilością żółtego sera i wędliny pokrojonych w kostkę i podanych z mieszanką sałat. Zasugerowałam się nazwą i nie wyszłam na tym dobrze. W sumie zapłaciliśmy prawie 70 euro.
Chez Alain Miam Miam
To miejsce było totalnym zaskoczeniem i totalnie nas zachwyciło! Chcieliśmy „połazić” po typowym francuskim targowisku. Wybranego dnia okazało się jednak, że większość jest nieczynna. Tym sposobem trafiliśmy na Marché des Enfants Rouges. Jest tam mnóstwo punktów gastronomicznych. Wybraliśmy Alaina ze względu na filmy na YouTube, które znaleźliśmy w trakcie spaceru po targu. Na tym możesz zobaczyć jak wygląda targ, a po przewinięciu pierwszych 2 minut trafiasz już bezpośrednio przed stoisko Alaina i stoisz w kolejce razem z autorami filmu, po czym zaglądasz przez ramię mistrzowi w trakcie pracy. I rzeczywiście w kolejce odstaliśmy swoje. Dobre pół godziny oczekiwania. Ale zdecydowanie było warto! Alain jest bardzo sympatyczny. Z każdym klientem rozmawia w trakcie przygotowywania kanapek. Same kanapki i naleśniki to mistrzostwo świata za niewygórowaną cenę- za galette végétarienne oraz sandwicha zapłaciliśmy 19 euro. A najedliśmy się za troje! Potwierdzamy, że warto tam zajrzeć!!
Aux Prés Cyril Lignac
Kolejna restauracja, do której wcale nie chcieliśmy trafić – przeznaczenie zdecydowało inaczej. Okazało się, że w pobliżu siebie są dwa lokale o bardzo podobnej nazwie (drugi to Le Bar des Prés, a pisząc ten wpis dowiedziałam się, że jest jeszcze trzeci, Le Chardenoux des Prés). Pierwszy na naszej trasie był oczywiście nie ten co trzeba 😉 Ale ostatecznie nie żałowaliśmy tej zmiany- wszystkie zjedzone dania i przystawki były wyśmienite. Jedyne, na co troszkę później narzekaliśmy, to wielkość porcji w stosunku do ceny. Niestety jakimś cudem nie zapisałam konkretnych dań. Za dwudaniowy obiad z winem zapłaciliśmy 90 euro.
Le Basilic
Ta nazwa chyba przynosi nam szczęście 😉 Pierwszy lokal, w którym jedliśmy przepyszne dania, a który nazywa się dokładnie tak samo, jest w pobliżu Rovinj w Chorwacji 😉
Wracając do francuskiej „bazylii”… Trafiliśmy tam po popołudniu spędzonym na Montmartrze. Błąkaliśmy się po uliczkach w poszukiwaniu miejsca, które do nas przemówi i powie: „Zjedzcie tu ostatnią kolację w Paryżu”. Gdy weszliśmy do środka okazało się, że jesteśmy pierwszymi gośćmi – mieliśmy restaurację na wyłączność przez dobre trzy kwadranse. Zamówiliśmy menu plaisir, na które składały się przystawka (śledź i zupa dyniowa), danie główne (sztuka mięsa cielęcego i pstrąg) i deser (pain perdu oraz crème caramel). Dania warte polecenia (poza tą cielęciną, ale może akurat źle trafiliśmy). Szczególnie desery zachwyciły nasze podniebienia- chociaż byliśmy już solidnie najedzeni, pochłonęliśmy całe porcje! Rachunek (z winem) nie przekroczył 90 euro, więc byliśmy zadowoleni (w poprzednim lokalu za tę cenę nie mieliśmy deseru).
Inne
W trakcie naszych spacerów zachodziliśmy jeszcze do innych lokali. Zwykle jednak ograniczaliśmy się do kawy lub lampki wina, więc tych miejsc nie wymieniam w tym zestawieniu. Trudno ocenić restaurację na podstawie wypitego napoju.
Jak przemieszczać się po Paryżu?
Opcją najbardziej widokową będą spacery piesze. Uprawiaj ich jak najwięcej!
Uber
Inną opcją, z której zdarzyło nam się skorzystać raz, zaraz po przybyciu do centrum Paryża, jest serwis Uber. Prawdopodobnie go znasz, więc nie będę się rozwodzić nad zasadami. W skrócie- coś jak taksówka, tylko kierowcami są zwykli ludzie. Warto sprawdzać opinie użytkowników o danym kierowcy. Jeśli jeszcze nie korzystałaś z Ubera, możesz otrzymać 10 zł zniżki, jeśli zarejestrujesz się (podając mój kod: ulaz14ue ) przez ten link.
Nasz kierowca okazał się być bardzo rozmownym człowiekiem. Pracuje na stałe jako kierowca współpracujący z serwisem Uber już od paru lat- w ten sposób zarabia na życie.
Autobus
Możliwe jest przemieszczanie się po Paryżu autobusem, ale z tej opcji również nie mieliśmy okazji korzystać, nie licząc transferu z lotniska zapewnionego w ramach pakietu, o którym za chwilę.
Metro
Najczęściej poruszaliśmy się metrem. Najbliższa nam stacja to Brochant. Codziennie jeździliśmy do centrum (lub do innych dzielnic) z przesiadką. Metro paryskie jest dobrze oznaczone, tylko trzeba się nauczyć czytać te oznaczenia. Pilnować trzeba przede wszystkim numeru linii oraz kierunku w jakim chcemy jechać. W wielu miejscach dostaniesz bezpłatną mapę linii metra, a jeśli chcesz, możesz ją też samodzielnie pobrać i wydrukować, np. stąd (pierwszy wynik w google po wpisaniu hasła plan de metro paris).
W przypadku tego środka komunikacji oszczędzamy też pieniądze, których wydalibyśmy na pewno więcej, gdybyśmy chcieli poruszać się Uberem. Pozostaje kwestia wygody, ale to już kwestia indywidualna.
Szczegółowy cennik i dostępne opcje znajdziesz na stronie RATP. Pojedynczy bilet kosztuje 1,90 euro i jest ważny od skasowania przy wejściu na stację, z której ruszasz, do wyjścia ze stacji docelowej- niezależnie od tego ile masz przesiadek. Dostępne są również karnety po 10 biletów. W ich przypadku cena jest zdecydowanie korzystna- 1,49 euro za sztukę.
Jeśli zamierzasz przemieszczać się po Paryżu częściej niż 2 razy w ciągu dnia, warto przemyśleć wykupienie karty 1, 2, 3 lub 5-dniowej. My wybraliśmy kartę 3-dniową, którą mogliśmy wykupić w pakiecie, o którym wspominam niżej.
Co trzeba zobaczyć w Paryżu?
Wszystko! Aby tego dokonać trzeba jednak spędzić w Paryżu o wiele więcej niż 6 dni, którymi dysponowaliśmy. Dokonaliśmy zatem pewnej selekcji.
Dzięki Karolinie z bloga Ethnopassion dowiedziałam się o całkiem fajnej ofercie Paris City Pass. Dzięki temu pakietowi nie musieliśmy się martwić o transfer z lotniska, a dodatkowo mieliśmy zapewnione: wejściówki do Luwru (bez kolejki) i na wieżę Montparnasse, rejs po Sekwanie oraz 20% zniżki na kilkadziesiąt atrakcji. Skorzystaliśmy z 3 z nich: Łuk Triumfalny, Muzeum d’Orsay, wieżę Katedry Notre-Dame. Jedyną wadą oferty jest konieczność odebrania biletów w agencji znajdującej się w pobliżu Luwru. Na maila otrzymasz tylko potwierdzenie rezerwacji z kodami niezbędnymi do odebrania właściwych biletów. Ale w pakiecie i tak masz wizytę w Luwrze, więc możesz to zrobić przy okazji.
Chciałam w tej części omówić rzeczywiście wszystkie miejsca, które odwiedziliśmy, ale ostatecznie stwierdziłam, że nikt oprócz mnie nie przeczytałby takiego długiego wpisu! Postanowiłam zatem trochę podzielić te atrakcje i za jakiś czas opublikuję kolejne wpisy, które będą dotyczyły muzeów oraz wzgórza Montmartre. Pozostałe zabytki znajdziesz opisane poniżej w kolejności zwiedzania ich przez nas 🙂
1. Parc Martin Luther King
Park położony tuż przy naszym mieszkaniu, w XVII dzielnicy, dokładnie w Batignolles. Jest to dosyć nowe miejsce na planie Paryża. Koncepcja powstała w 2002 roku, a pierwsza część została otwarta w 2014 roku. Znajdziesz tam boiska do piłki nożnej i koszykówki, skatepark, stoły do ping-ponga, kilka placów zabaw, bulodrom oraz 4 tereny do ćwiczeń (siłownie). Bardzo malownicze miejsce. W pobliżu zauważyliśmy również ciekawy budynek, wyglądający jakby był zrobiony z zapałek. Okazało się, że to Résidence Martin Luther King. Więcej informacji o parku na stronie miasta.
2. Jardin des Tuileries
Park między Luwrem a placem Zgody. Powstał w XVII wieku i możesz w nim nie tylko pospacerować, ale również podziwiać rzeźby takich twórców jak Rodin czy Giacometti. W znajdującym się na jego terenie muzeum zobaczysz dzieła Moneta. Od marca do grudnia jest organizowane bezpłatne zwiedzanie, ale tylko po francusku. W lecie mnóstwo ludzi korzysta z kąpieli słonecznych w pobliżu 2 fontann. W sezonie park otwarty jest od 7.00 do 21.00.
3. La Place de la Concorde
Idąc od Luwru, przez ogród Tuileries dojdziesz właśnie do placu Zgody. W czasach Rewolucji Francuskiej to tutaj stała gilotyna, która pozbawiła głów ponad 1300 osób, w tym króla Ludwika XVI oraz królową Marię Antoninę (wg cioci Wiki). Na placu tym możesz podziwiać mający ponad 3300 lat obelisk egipski, 2 przepiękne fontanny oraz 8 posągów kobiecych.
4. L’avenue des Champs Elysées oraz Jardins des Champs Elysées
Idąc wzdłuż najsłynniejszej chyba paryskiej ulicy warto zboczyć trochę w prawo (poruszając się od placu Zgody) i przespacerować się w znajdującym się tu kolejnym malowniczym parku.
Gdy już miniesz ogrody, trafisz do całkiem innego świata. Domy towarowe, sklepy, butiki, drogerie, restauracje, bary, kafejki na każdym kroku zachwycają swoimi witrynami. Jest tu też zwykle dosyć tłoczno.
Na tej ulicy znajdziesz też kabaret Lido de Paris. My niestety nie mieliśmy okazji obejrzeć żadnego spektaklu, ale jeśli będziesz mieć taką możliwość- koniecznie z niej skorzystaj! Słyszałam same dobre opinie.
5. L’Arc de Triomphe
284 schody- na tyle musisz być przygotowana, żeby wejść na szczyt łuku, którego budowę zlecił Napoleon po wygranej bitwie pod Austerlitz w 1805 roku. Budowa na placu Charles’a de Gaulle’a trwała 31 lat. Dziś to jeden z najważniejszych paryskich zabytków. Rozciąga się stamtąd niesamowity widok na stolicę- z jednej strony wieża Eiffla, wieża Montparnasse, Luwr, dalej Opéra Garnier, wzgórze Montmartre, a z drugiej La Grande Arche w dzielnicy La Défense. A wszystko to ze środka gwiazdy, jaką tworzą odchodzące od placu ulice.
Bilet normalny to koszt 12 euro. Inne informacje praktyczne, jak np. godziny otwarcia, znajdziesz na stronie Łuku.
6. La Tour Eiffel oraz Le Champ de Mars
Będąc w Paryżu chyba nie da się nie zwrócić uwagi na Wieżę Eiffla! Chociaż początkowo projekt nie wzbudzał zachwytu mieszkańców, i do tej pory jest wielu przeciwników obecności tej stalowej konstrukcji w pejzażu miasta, to niezaprzeczalnie jest to najbardziej rozpoznawalny symbol nie tylko stolicy, ale całego kraju.
Ta mierząca 324 m wieża została zbudowana z okazji wystawy światowej organizowanej w Paryżu w 100. rocznicę Rewolucji Francuskiej. Jeśli ciekawi Cię jej historia, zajrzyj na jej oficjalną stronę. A przy okazji polecam też książkę Edwarda Rutherfurda pt. „Paryż”. Proces powstawania budowli jest tam pokazany z punktu widzenia jednego z pracowników budowy.
U stóp wieży znajdują się Pola Marsowe, gdzie możesz sobie urządzić piknik. Oczywiście, jeśli nie przeszkadzają Ci tłumy turystów usiłujących zrobić perfekcyjne zdjęcie z wieżą 😉
7. La Tour Montparnasse
W ciągu 38 sekund docierasz na sam szczyt 200-metrowego wieżowca. Rozciąga się stamtąd przepiękny widok na Paryż. Przy pięknej pogodzie, możesz dojrzeć miejsca odległe o nawet 40 km od Montparnasse. Na ostatnim poziomie wewnętrznym jest też restauracja, a na zewnątrz, po wdrapaniu się po kilkunastu schodach, możesz podziwiać panoramę miasta.
8. Le Jardin du Luxembourg
Kolejny paryski park warty odwiedzenia. Rozciąga się na terenie 25 hektarów i był jednym z ulubionych miejsc Marie de Médicis. Powstał zresztą na jej prośbę, aby przypominał jej rodzinną Florencję. Więcej o historii poczytasz na oficjalnej stronie ogrodu.
Na terenie parku znajduje się też le Palais du Luxembourg, w którym obecnie swą siedzibę na Senat, a jedna z rzeźb przedstawia naszego rodaka, Fryderyka Chopina (chociaż oczywiście Francuzi twierdzą, że Chopin był Francuzem).
9. Bateaux-Mouches
Rejs Sekwaną to kolejny punkt obowiązkowy podczas wizyty w Paryżu. Dzięki wykupionemu pakietowi, o którym wspomniałam, mieliśmy zapewniony taki rejs w firmie Bateaux Parisiens. Bardzo ciekawe doświadczenie. Miałam okazję zobaczyć miasto z całkowicie innej perspektywy.
10. Les Tours de Notre-Dame
Tym razem odpuściliśmy sobie wizytę w środku Katedry na rzecz jej wież. Z bliska mogliśmy podziwiać sławne filmowe gargulce. Szkoda tylko, że ze względów bezpieczeństwa, całe wieże są otoczone metalową siatką. Trzeba się nieźle nagimnastykować, aby nie ująć jej na zdjęciach… Widoki warte wdrapania się na górę po 400 stopniach.
Z istotnych informacji praktycznych- zainstaluj sobie aplikację JeFile– dzięki temu oszczędzisz czas pod samą Katedrą- turyści są zobowiązani do wybrania konkretnej godziny zwiedzania za pośrednictwem tej aplikacji.
Bezpieczeństwo
Pisząc o Paryżu, nie sposób nie wspomnieć o bezpieczeństwie w tym mieście. Po atakach terrorystycznych atmosfera nie jest już taka sama. Przechadzający się po ulicach żołnierze noszący broń działają na wyobraźnię. Z jednej strony dają złudne wrażenie, że w razie zagrożenia zareagują. Z drugiej jednak, cały czas mamy w głowie wydarzenia, które spowodowały ich obecność na ulicach.
Zanim wejdziesz do któregoś z ważniejszych zabytków, musisz przejść przez kontrolę bezpieczeństwa. Doświadczyliśmy takich wchodząc do obu zwiedzonych muzeów, na wszystkie wieże (Eiffla, Montparnasse i te przykatedralne), na Łuk Triumfalny. Dookoła Wieży Eiffela ustawiono szpecący krajobraz płot, a wzdłuż głównych ulic ustawione są prowizoryczne barierki chroniące przed potencjalnym zagrożeniem ze strony kierowców.
Ryzyko może i jest trochę większe niż w innych miastach Francji, ale warto pamiętać, że terrorystom najbardziej chodzi właśnie o wzbudzenie w nas strachu.
Ile trzeba mieć pieniędzy?
Jak najwięcej! W przypadku stolicy Francji trzeba mieć na uwadze fakt, że płacimy tam w innej walucie. Przekłada się to na ceny wszystkiego. Przede wszystkim musisz się ustrzec błędu popełnianego przez wielu turystów. Nie przeliczaj cen na złotówki! To sprawi, że będzie Ci szkoda pieniędzy na wszystko. Lepszym wyjściem, które my zwykle stosujemy na wyjazdach do „eurolandu”, jest założenie sobie jakiegoś maksymalnego budżetu na cały wyjazd i podzielenie kwoty na liczbę dni. Wieczorem spisuj wydatki z danego dnia i sprawdzaj, czy zmieściłaś się w przewidzianym budżecie dziennym. Jeśli tak- super, jeśli nie, trzeba przemyśleć wydatki i odpowiednio dostosować zarządzanie budżetem w kolejnych dniach.
Nam się takie rozwiązanie sprawdza. Zwykle kwota założona na początku wystarcza na zjedzenie solidnego posiłku i zwiedzenie przewidzianych atrakcji. A jeśli wieczorem okazuje się, że tego dnia trochę za bardzo zaszaleliśmy, to kolejnego staramy się np. wybrać tańszą restaurację. Budżet ma się zgadzać na końcu pobytu- nie musisz trzymać się wyznaczonych ram co do złotówki każdego dnia.
Nasze wydatki
Na koniec przedstawiam zestawienie naszych wydatków (wszystkie koszty dotyczą 2 osób dorosłych).
- Lot samolotem w obie strony: 2626,34 zł (linią LOT- po zestawieniu z Ryanairem cena wyszła porównywalna, a odchodziła nam droga z Warszawy do Modlina i z Beauvais do Paryża + oczywiście w drugą stronę to samo)
- Noclegi: 99 euro (pierwszy nocleg w hotelu) + 358,20 euro (nocleg w studio Dream Tonic), co w przeliczeniu po ówczesnym kursie dało w sumie 1936,22 zł;
- Ubezpieczenie: 82,88 zł – zawsze, na każdy wyjazd, wykupujemy dodatkowe ubezpieczenie w PZU Wojażer; lepiej dmuchać na zimne, a nie zawsze sama karta EKUZ będzie wystarczająca;
- Atrakcje: Paris City Pass 209,09 euro; Łuk Triumfalny 22,55 euro; Muzeum d’Orsay 25,75 euro; Wieża Notre-Dame 25,75 euro; Wieża Eiffela 50 euro. W sumie to 333,14 euro, co daje (przy kursie 4,30) w sumie kwotę 1432,50 zł;
- Posiłki, pamiątki, kilka biletów na metro w sumie pochłonęły ok. 3100 zł.
Całościowa suma za 6-dniowy pobyt w Paryżu kosztowała nas ok. 9200 zł. Dużo? Może dla niektórych tak, ale z drugiej strony- warto! Na pewno można taką wycieczkę zorganizować tańszym kosztem- wyszukać zdecydowanie tańsze loty, jeść w najtańszych restauracjach, nie zwiedzać żadnych atrakcji… Ale ja bym tak chyba nie umiała. A odpowiadając na pytanie ze wstępu, tak, zdecydowanie Paryż wart jest mszy!
A Ty co sądzisz? Co trzeba zobaczyć w Paryżu według Ciebie? Czy na mojej liście znalazł się jakiś punkt, który Cię zaskoczył?
Polecam jeszcze wpisy o wycieczce do Paryża na zaprzyjaźnionych blogach:
- Ethnopassion – zajrzyj u Karoliny również pod tag „Francja„;
- Moja Alzacja,
- cała kategoria wpisów o Paryżu u mieszkającej tam Niki,
- mnóstwo wpisów na blogu O północy w Paryżu,
- ślady Polaków w Paryżu,
- seria o paryskich pasażach.