Od ostatniej wirtualnej wizyty we Francji minęło już trochę czasu. Chętnie wybiorę się w kolejną podróż. A Ty? Gorąco zachęcam bo tym razem będzie bardzo zmysłowo i muzycznie. Autorka dzisiejszego wpisu gościnnego jest bowiem bardzo utalentowana i będziesz mogła posłuchać jej wykonania kilku francuskich piosenek. Zapraszam do dalszej części artykułu!
Włącz sobie TE piosenki wykonywane przez Klaudię i w tym czasie przenieś się do Francji.
Dla mnie Francja to przede wszystkim dźwięk. Utwory, które pokazały mi niepowtarzalną atmosferę nonszalanckiej ekstrawagancji zmieszanej z nostalgiczną elegancją na długo przed wypowiedzeniem pierwszego merci. Głosy artystów, którzy na zawsze pozostaną dla mnie niedoścignionymi wzorami do naśladowania. Dzwony katedry Notre-Dame w Poitiers, które w niedziele o dwunastej biją nieprzerwanie przez dziesięć minut i ogłuszająca cisza, która zapada tuż po. Muzycy na placu w Aix-en-Provance, wygrywający zwariowane wariacje na temat Chopina i zmodernizowane wersje przebojów Edith Piaf ku uciesze zebranych wokół turystów. Szum wodospadu i spadających liści, które dobitnie oznajmiają, że oto nadeszła jesień.
Francja to zapach. Perfumy w muzeum Fragonard, które mieszając się ze sobą tworzą niepowtarzalny aromat, który wszędzie indziej byłby przytłaczający, ale tutaj odkrywa drogę do świata wyobraźni. Lawenda, ta prawdziwa, której pola rozciągają się aż po horyzont, której woń przywodzi na myśl wspomnienia najdoskonalszych dni. Upajający aromat herbaty, który zostaje z nami na długo po tym jak opuścimy targ ze swoim ulubionym gatunkiem w ręku.
To też smak. Wino wypite przy stoliku przed bistro, kiedy obserwując przechodniów prowadzę niekończące się rozmowy o życiu. Małe calissons, których smak przywodzi na myśl migdały i owoce oblane likierem pomarańczowym. Mocna kawy i croissant kiedy nie do końca rozbudzona wychodzę rano na zajęcia, a w portfelu zostały już tylko dwa euro i wiatr.
To obraz. Widok na całe Poitiers rozciągające się w dole, który jest najlepszą nagrodą po mozolnej wspinaczce. Witraże, które w słoneczny dzień są jak kalejdoskop kolorów. Afisze, które w Awinionie podczas festiwalu teatralnego cieszą oczy różnorodnością kolorów i zapraszają na wieczory pełne wrażeń. Chateau d’If, świadek cierpienia hrabiego Monte Christo, którego surowe mury dają dziś schronienie przed piekącym słońcem.
To dotyk. Kamienie w butach, kiedy wspinam się w pocie czoła tylko po to by na samej górze zdać sobie sprawę, że pomyliłam drogę. Słona woda, która ląduje na mojej twarzy w trakcie rejsu po Morzu Śródziemnym. Ludzie przeciskający się obok siebie w zatłoczonych uliczkach podczas cotygodniowego targowiska. Śliskie ryby, których łuski lśnią w słońcu, podczas gdy sprzedawca beztrosko rozprawia z klientem, nie patrząc na długość kolejki.
Francję odkryłam kiedyś dzięki dźwiękom, dlatego muzykę francuską darzę szczególnym sentymentem. Jednak dziś z każdym dniem poznaję ją wciąż na nowo poprzez wszystkie inne zmysły. Francja może oczarować każdego wzrokowca, słuchowca, smakosza, kinestetyka i amatora zapachów. Bez wyjątku.
Przypominam, że Twój tekst również może zostać opublikowany na moim blogu. Jeśli byłaś we Francji lub innym kraju francuskojęzycznym i chcesz się podzielić z nami swoją relacją – zapraszam do kontaktu na mon.amour.francais @ gmail.com (bez spacji) lub przez formularz kontaktowy TUTAJ.
13 odpowiedzi
Bardzo aromatyczny wpis. Chcialabym zwiedzic Francje regionami, zapachami i muzyka, nacieszyc oczy i dusze do woli. Piekny glos ma Klaudia, nie spodziewalam sie takiego profesjonalizmu 🙂
Nie dość, że pięknie pisze to jeszcze pięknie śpiewa 🙂
Nie przekonały mnie wykonania muzyczne, natomiast sam opis był po prostu cudowny – bardzo aromatyczny 🙂
Jak to mówi powiedzenie, o gustach się nie dyskutuje 😉
Łatwo się rozmarzyć przy tej relacji 🙂 Na czytelników chyba jednak najbardziej działa zmysł wzroku – ach, ta lawenda! No i wspomniany aromat herbaty. Moja wyobraźnia się rozszalała.
Moja wyobraźnia od razu mi podsuwała niesamowite zapachy 🙂
Mi się podobało wykonanie papaoutai 🙂 I relacja, faktycznie bardzo zmysłowa!
A z każdym kolejnym czytaniem odkrywam coraz to nowe elementy we własnych wspomnieniach.
Już dawno nie czytałam tekstu, który oddziaływałby na wszystkie zmysły. Brawo dla autorki. Taką Francję właśnie lubię 🙂
Dziękuję w imieniu Klaudii 🙂
Mi też się bardzo podoba konwencja! Tekst rzeczywiście przenosi do Francji 🙂
Piękne zdjęcia! aż się chce spakować walizki i pojechać samemu 🙂 No niestety ni wszyscy mogą sobie na to pozwolić w tej chwili. Mój jedyny i codzienny kontakt z francuskim to jak na razie lekcje z kursu Emila Krebsa, bardzo lubię akcent lektora…ciekawe kiedyś sam będę mówił tak pięknie..tymczasem wzdycham do zdjęć 🙂
Pierwszy krok już wykonałeś- masz kontakt z językiem na tym kursie. Zanim się obejrzysz będziesz świetnie mówił po francusku! Trzymam kciuki!
Komentowanie zostało wyłączone.